Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

79 posts / 0 new
Ostatni wpis
Celeste
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

nie mozna powiedziec komus "jestes młody. sie nauczysz" wiek nie ma dla mnie tutaj nic do rzeczy. Popełniaja samobojstwa ludzie w roznym wieku z bardzo wielu powodów.
Sztuka jest umiejetnosc podjecia tych najmniej szkodzacych rozwiazan. Najlatwiej jest powiedziec "mam to gdzies.. " i sobie strzelic w glowe..powiedziec wszystkim ze "nich mnie nie obchodzicie" Taka osoba jest strasznym egoista i tchurzem.
Nie wierze ze nie było kogos z kim nie mogl pogadac, kazdy ma.
nie wierze ze nie miał innego wyboru.
Nie docenił daru jaki miał i go zmarnował. nie wiem czy mam dla niego szacunek.
tyle ludzi umiera codziennie walczac o zycie do ostatniej sekundy! Nie myslac o rachunkach, o braku miłosci, o wygladzie. Ci ludzie chca zyc i miec mozliwosc podjecia wyboru w dalszym zyciu.
Ta osoba zostawila ludzi ktorzy teraz cierpia..
Zyjemy dla siebie, ale powinnimy zyc rowniez i dla innych zeby uczynic jaknajwiecej dobra.
Umieranie z wyboru to czysty egoizm

Wespazjan2
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

Celeste napisał/a:
nie mozna powiedziec komus "jestes młody. sie nauczysz" wiek nie ma dla mnie tutaj nic do rzeczy. Popełniaja samobojstwa ludzie w roznym wieku z bardzo wielu powodów.

Ta osoba zostawila ludzi ktorzy teraz cierpia..
Zyjemy dla siebie, ale powinnimy zyc rowniez i dla innych zeby uczynic jaknajwiecej dobra.
Umieranie z wyboru to czysty egoizm

Można a wręcz trzeba, bo dwudziestoletni mlody czlowiek najczęściej nie ma pojęcia ani o zyciu nie o jego pułapkach.
Uczymy się przez całe życie wyciągac wnioski, kto zdobędzie tę umiejętność ma szansę czegoś się nauczyć, ignorant pozostanie ignorantem.
A dlaczego nikt nie napisze o cierpieniu tej osoby ktore doprowadzilo ją do smierci?
Czyżby bylo ono gorsze, niezrozumiale, godne potępienia?

Egoizm jest częscią ludzkiej natury.

Edytowane. Administracja.

orange
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

Wątek powinien poruszać problem samobójstw, a nie konkretnego przypadku, a niektóre wypowiedzi wyraźnie wskazują na konkretną osobę, więc nie sprowadzajmy dyskusji do jednego zdarzenia.

Mówimy, że z jednej strony jest to akt odwagi z innej tchórzostwo. Może to paradoks ale moim zdaniem jest to i odwaga i tchórzostwo jednocześnie.... Albo odwaga skierowana w odwrotną stronę.

No dobra... dykusja toczy się wokół faktu dokonanego... a jak nie dopuścić do takiego posunięcia?? W jaki sposób my możemy zorientować się, że obok nas jest ktoś kto ma myśli samobójcze? jak możemy mu pomóc?... bo mówiąc : " zobaczysz wszystko się ułoży" nie wiele zdziałamy. A może są jakieś organizacje, które nam w tym pomogą??zna ktoś takie?

Bruttisima
Obrazek użytkownika Bruttisima
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

Każdy samobójczy przypadek należy traktować indywidualnie bo tylko od danej osoby zależy co ją skłoniło do popełnienia samobójstwa.
Czy można zapobiec, pomóc... na pewno można. Tylko to bardzo trudne. Czyjeś problemy zazwyczaj wydają się błahe i nic nie znaczące.... I mówimy? Co ty chcesz człowieku? JA TO MAM PROBLEM!! I tu zaczyna się słowotok..i już nie słuchamy..tylko mówimy.
Często słyszymy - zabiję się. Powiedzmy sobie szczerze, nikt nie bierze tych słów na serio. Dopiero po fakcie, kojarzy się, słowa, gesty świadczące o wołaniu o pomoc. Ale jest już za późno. I to jest smutne.

Żyjemy tak jak śnimy - samotnie...

Wespazjan2
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

orange napisał/a:

No dobra... dykusja toczy się wokół faktu dokonanego... a jak nie dopuścić do takiego posunięcia?? W jaki sposób my możemy zorientować się, że obok nas jest ktoś kto ma myśli samobójcze? jak możemy mu pomóc?... bo mówiąc : " zobaczysz wszystko się ułoży" nie wiele zdziałamy. A może są jakieś organizacje, które nam w tym pomogą??zna ktoś takie?

Przede wszystkim psycholog, poradnie psychologiczne są w niemal każdym mieście czy psychiatra.
Tam powinno sie szukać pomocy.
Istnieją również strony internetowe związane z tym tematem, mogą być bardzo pomocne, zwłaszcza dla osób które wstydzą się lub nie wiedzą gdzie tej pomocy szukać.
Wydaje mi się, że czasami warto przyjrzeć się swoim bliskim, warto z nimi rozmawiać czy analizować ich zachowania, zwłaszcza kiedy dostrzega się jakieś niepokojące objawy, kiedy ktoś zmienia swój sposób zachowania, odsuwa się od nas, zamyka w sobie itp.

http://psychotekst.com/strona.php?nr=198

http://www.forum.nerwica.com/viewtopic.php?p=59057&highlight=

Edytowane. Administracja.

xander
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

yv napisał/a:
To w takim razie dla kogo się zyje? Dla siebie czy dla rodziców, znajomych itp? I dla kogo się umiera?

Takie podejscie pozwala dostrzec, że jesteś młodym i niedoświadczonym jeszcze przez los i życie człowiekiem, dlatego rozumiem. Za ileś tam lat inaczej spojrzysz na życie i na wybory których dokonują ludzie.

Może właśnie myśląc w ten sposób, że żyje tylko dla siebie zrobił to co zrobił? :> Gdyby każdy myślał tak egoistycznie to takich przypadków byłoby więcej.

ps. Mam wrażenie, że zachowujesz się tak jakbyś pozjadała wszystkie rozumy... W sumie każdy mieć swoje własne zdanie nie? Co do tego ma wiek ;> W sumie chyba lepiej rozumiem taką osobę, która dopuszcza się takich czynów, bo to ja jestem w jej wieku :P

Wespazjan2
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

Oj nie denerwuj się.

Po prostu wydaje mi się, że każdy z nas w miarę "nabywania" doświadczeń zmienia podejście i poglądy.

Edytowane. Administracja.

xander
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

yv napisał/a:
Oj nie denerwuj się.

Po prostu wydaje mi się, że każdy z nas w miarę "nabywania" doświadczeń zmienia podejście i poglądy.

Z tym się mogę zgodzić :P

Negri
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

Po prostu wydaje mi się, że każdy z nas w miarę "nabywania" doświadczeń zmienia podejście i poglądy.

Wydaje mi się , że z biegiem lat ( które podobno wzbogacają nas o nowe doświadczenia) człowiek powinien bardziej szanować, cenić życie swoje i innych, a nie gadać bzdury o godnej śmierci samobójcy. Chyba , że się chce koniecznie udowodnić innym swoją tolerancyjność . Nikt mnie nie przekona , że to samobójstwo miało jakikolwiek sens, zresztą każde inne też. Jak w ogóle można tak mówić , że 20-letni chłopak miał prawo , nie oglądając się na innych odebrać sobie życie - bo to jego życie, a nie jego rodziców ?
yv- mam nadzieję , że nie pracujesz w poradni, bałabym się posłać tam swoje dzieci

Wespazjan2
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

Skoro uważasz, ze Twoim dzieciom jest potrzebny psycholog....
Poszukaj może w Lublinie...

Powiem krotko, nie zrozumie ten, ktory nie dostał od życia drugiej szansy.

Edytowane. Administracja.

orange
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

Negri napisała:
Jak w ogóle można tak mówić , że 20-letni chłopak miał prawo , nie oglądając się na innych odebrać sobie życie - bo to jego życie, a nie jego rodziców

Wybór niewątpliwie najgorszy z możliwych, ale wybór. Mamy wolną wolę, więc i prawo wyboru.

Z pewnością nie żyjemy sami dla siebie, ale w takich sytuacjach człowiek staje się "wielkim poczuciem winy" i nie myśli o tym co będą czuli bliscy po jego śmierci. Wydaje mi się, że myśli zupełnie odwrotnie, czyli że jego śmierć ułatwi zycie bliskim. No ale nie można tego generalizować, każdy przypadek jest inny.

grim
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

Ci, którzy grzebią w śmietnikach, raczej nie korzystają z pomocy PS.

A co do opłacalności pobierania zasiłków z PS - prawda jest taka, że jest mnóstwo osób, którym się nie chce iść do pracy. Nie powiem, że wszyscy - bo wszystkich nie znam, a le spośród tych, którzy z takiej pomocy korzystają - większość kombinuje tak, żeby dostać tyle kasy, żeby na wszystko starczyło.Możesz się z tym kłócić, YvonneS, ale rzeczywistość tak właśnie wygląda.:|
I na pewno nie 200 zł. Wiem, bo Ci, których znam osobiście, beż skrępowania chwalą się tym, ile udało im się wyciągnąć od Opieki Społecznej. Sad But True.

Wespazjan2
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

http://www.mpips.gov.pl/index.php?gid=28

http://www.mpips.gov.pl/index.php?gid=86

http://www.mpips.gov.pl/index.php?gid=85

Nie rozumiem słowa "wyciągnąć"? Czy uważasz, ze zasiłek jest wypłacany każdemu kto się po niego zgłosi bez przeprowadzenia wywiadu srodowiskowego oraz cyklicznych odwiedzin dokonywanych przez pracowników socjalnych u osób pobierajacych świadczenie?

Proponuję przejsc do MOPS-u i zapytać o obowiązujące kryteria przyznawania zasiłków.

Smutne ale prawdziwe ;)

Edytowane. Administracja.

grim
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

YvonneS, ile czasu pobierałaś jakikolwiek zasiłek z takiego źródła? Bo
Z całym szacunkiem, ale Ty mówisz o teorii, a ja o praktyce. Jeszcze raz zaznaczam, że z pewnością nie dotyczy to wszystkich - ale dużej części osób pobierających zasiłki. Wizyta kuratora w praktyce wygląda tak, że przed domem bawi się jedno z dzieci i mówi Pani/Panu, że rodziców akurat nie ma. Rodziców nie ma=kurator nie może wejść do mieszkania. I dobrze, bo w środku komputer, komórka dla każdego członka rodziny i dekoder cyfrówki. Może niektórym się nie podobać to, co piszę, ale to są autentyczne przykłady. Z życia wzięte.
I jeszcze wyznanie ;) - napisałam w tym wątku tylko dlatego, że Ty napisałaś, że nie da się przeżyć za pieniądze z opieki - da się. Niektórzy zrobili sobie z tego zawód i całkiem nieźle im taka "praca" idzie. Tak ma się teoria o pomocy społecznej do praktyki.

Wespazjan2
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

grim napisał/a:
YvonneS, ile czasu pobierałaś jakikolwiek zasiłek z takiego źródła? Bo
Z całym szacunkiem, ale Ty mówisz o teorii, a ja o praktyce. Jeszcze raz zaznaczam, że z pewnością nie dotyczy to wszystkich - ale dużej części osób pobierających zasiłki. Wizyta kuratora w praktyce wygląda tak, że przed domem bawi się jedno z dzieci i mówi Pani/Panu, że rodziców akurat nie ma. Rodziców nie ma=kurator nie może wejść do mieszkania. I dobrze, bo w środku komputer, komórka dla każdego członka rodziny i dekoder cyfrówki. Może niektórym się nie podobać to, co piszę, ale to są autentyczne przykłady. Z życia wzięte.
I jeszcze wyznanie ;) - napisałam w tym wątku tylko dlatego, że Ty napisałaś, że nie da się przeżyć za pieniądze z opieki - da się. Niektórzy zrobili sobie z tego zawód i całkiem nieźle im taka "praca" idzie. Tak ma się teoria o pomocy społecznej do praktyki.

Ciekawe.
Nie masz pojęcia o pracy kuratorów i pracowników socjalnych.

Sama jestem od kilku lat kuratorem społecznym i wiem co mi wolno a czego nie. To, o czym piszesz to bzdury wyssane z palca.
W swojej pracy niezbyt często spotykam osoby które posiadają przedmioty o których piszesz i zyją z pomocy społecznej. Jak do tej pory trafiłam na jedną rodzinę która coś miała ale nie dlatego, ze korzystali z pomocy MOPS-u ale dlatego że konkubent pracował i zarabiał.
Jako kurator wspólpracuję z pracownikami socjalnymi i wiem jak to wszystko wygląda w odróznieniu od ciebie, która zna te historie od innych. Tyle w temacie.

Edytowane. Administracja.

Negri
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

Bruttisima napisał/a:

Samobójstwa - zwłaszcza ludzi młodych - są wołaniem o pomoc.

Czy oby na pewno? W jaki sposób można pomóc komuś , kto podjął już decyzję i postanowił ze sobą skończyć ? Samobójstwo jest faktem i do tego nieodwracalnym, jest protestem przeciwko życiu, niezgodą na świat ( przypominają mi się słowa pewnej piosenki " Niech ktoś zatrzyma lepiej świat, ja wysiadam"). Próby samobójcze, ucieczka w nałogi, agresja są wołaniem o pomoc, ale samobójstwo chyba nie.

grim
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

Znam od innych - od tych, którzy biorą te zasiłki. To nie są plotki wyssane z palca, tylko słowa samych zainteresowanych. Pomoc socjalna jest obwarowana przepisami, a te - jak każde - da się obejść w ten czy inny sposób. A wiem, jak się to załatwia, bo gdy po urodzeniu dziecka nie miałam pieniędzy (kończyliśmy studia i na dobrą sprawę nie mieliśmy jak i kiedy pracować), dostałam mnóstwo praktycznych rad od wspomnianych wyżej, ile i w jaki sposób można dostać (z konkretnymi kwotami), co mówić, a czego nie na spotkaniu z pracownikiem socjalnym i ogólnie jak kombinować, żeby było - dla mnie - jak najlepiej.:o Nie skorzystałam z rad tylko dlatego, że doszliśmy do wniosku, że bardziej opłaca nam się zachować statusy absolwentów, niż rejestrować jako bezrobotni jeszcze na studiach. Nie podam nazwisk, nie podam konkretnych sposobów, bo to chyba nie jest nawet legalne, ale wiem, o czym mówię. Dlaczego nie potrafisz zrozumieć, że obok ludzi potrzebujących pomocy, którzy nie potrafią lub nie mogą sami się sobą zaopiekować, są też ludzie, którzy lubią darmową kasę i nie odpuszczą jej tak łatwo, jeśli kosztuje to ich tylko trochę kombinowania? To jest Polska właśnie.
A to właśnie przez takie "elementy" ludzie powtarzają opinię, że korzystający z pomocy socjalnej to lenie, którym nie chce się nic robić. I na to nic nie poradzisz, bo niestety często ta opinia jest prawdziwa.

BTW: całkiem zmieniłyśmy temat. B)

Wespazjan2
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

Wiesz, zanim ktoś postanowi się zabić ( a to zawsze jest trudna decyzja, nie pozbawiona dramatyzmu) wysyła sygnały, ze coś jest z nim nie tak, kiedy wtedy udzieli mu się pomocy to prawdopodobnie nie podejmie tej "ostatecznej" decyzji. Próba samobójcza to tylko nieudana "próba" zabicia się, najczęsciej ponawiana.
Poza tym niektorzy ludzie są mniej odporni na życie i to głownie oni popełniają samobójstwa.
Albo psychicznie niezrównoważeni, alkoholicy, narkomani...

Edytowane. Administracja.

M
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

trzeba byc ciulem zeby popelnic samobojstwo. jezeli mial problemy, to napewno jest inne wyjscie, a nie sie zabic. a jak mial problemy z glowa, to mogl isc do psychiatry.
napewno nie mozna napisac ze to jest "odwazne"
odwazny by byl, jak by sobie z problemem poradzil, a nie popelnil samobojstwo.
baba go rzucila? - znajdzie inna
byl chory nieuleczalnie? - to sie powinien cieszyc z tych dni co mu zostaly
mial dlugi? - poszedl by do roboty i by splacil
nie ma powodu, dla ktorego popelnilbym samobojstwo

Wespazjan2
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

grim napisał/a:
Znam od innych - od tych, którzy biorą te zasiłki. . B)

W odróznieniu od ciebie ja pracuję z tymi ludźmi i znam te historie z własnych obserwacji.
Przez kilka lat pracy z ludźmi korzystającymi z pomocy MOPS-u jakoś nie widziałam ani nie spotkałam się z sytuacjami opisywanymi przez ciebie.
Wielokrotnie podczas rozmów z pracownikami socjalnymi informowano mnie o wizytach u takich osób i pomocy im udzielanej, równiez wysokości np. zasiłku okresowego czy wysokości wypłacanego rodzinnego. I to naprawdę nie są aż tak duże kwoty, chyba, ze celowo pracownicy mops-u wprowadzali mnie w błąd? A może decyzje o wysokości wypłacanego świadczenia też były sfałszowane? Bo jakoś nie zauważyłam kwot większych niż 200-300zł miesięcznie.
Do tego dochodzą oczywiście inne formy pomocy - np. dofinansowanie do czynszu, energii el czy darmowe dożywianie.
Naprawdę, jeżeli chcesz dowiedzieć się czegoś bliżej o pracy socjalnej i wysokości wypłacanych świadczeń wystarczy skontraktować się z jednym z pracowników MOPS-u a nie słuchać bajek.
Podobnie ma się z zakresem obowiązkow kuratora czy to zawodowego czy społecznego, w przypadku jeżeli podopieczny nie ma ochoty na wizyty domowe kuratora wówczas może on wejśc do takiego domu w towarzystwie panów mundurowych. Ja nigdy nie miałam żadnych problemów z odwiedzinami, oprócz jedego przypadku, gdzie podczas libacji alkoholowych nie otwierano nikomu drzwi, chociaż zdarzało się, ze parę razy weszłam do takiego lokalu własnie w trakcie imprezy lub podczas nieobecności opiekunów.
Dlatego nie pisz mi jak to łatwo oszukać MOPS i kuratorów, nie twierdzę, ze to jest niemozliwe ale z pewnością nie jest tak jak to opisujesz.
Sorki za offtop ale sprawy trzeba wyjaśniać aby nie tworzyć mitów na pewne tematy.

Edytowane. Administracja.

Wespazjan2
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

Jestem niedoszłym samobojcą, nie chcialam tutaj poruszać tej kwestii, z roznych powodow, minęło wiele lat, bylam bardzo młoda i bardzo głupia, wiem jak to jest. Teraz z perspektywy czasu wiem, ze to co probowałam zrobić bylo bardzo niemądre i dzisiaj nawet o tym nie pomyślałabym, nauczyłam się żyć i stawiać twardo przeciwnościom losu.
Trzeba mieć odwagę, zeby się zabić i trzeba mieć odwagę żeby się postawić, powiedzieć pier.... nie dam się!
Ja szukałam pomocy i ją znalazłam, niektorzy nie mieli tyle szczęścia. Dzisiaj jestem chyba szczęśliwym człowiekiem, robię to, co lubię i jest mi dobrze.
Wybór jednak pozostał, boję się choroby i starości i nie wiem czy nie skorzystam z przywileju odebrania sobie życia pod sam koniec mojej wędrówki. Kto wie?

Edytowane. Administracja.

Negri
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

"Najtrudniej jest przeżyć następne pięć minut. Życie- to jest następne pięć minut. A jednak robimy wszystko, żeby o tym nie myśleć. Plany, nadzieje, lęki dotyczą przyszłych tygodni, miesięcy, lat..(...). Ze strachu przed pięcioma minutami? Czy z nudów ? Bo następne pięć minut prawie zawsze jest nieefektowne. Najczęściej trzeba coś przełożyć z miejsca na miejsce , wstać , usiąść , zareagować . A jednak nie ma innego życia , jak tylko najbliższe pięć minut. Reszta to wyobraźnia. (...) Prawdziwy heroizm to przeżyć następne pięć minut (...) Próbuję je oszukać . To znaczy przeczekać. Tu sobie zapalę, tam posiedzę , wyobrażę sobie nadzwyczajność jaka- oczywiście- musi nastąpić jutro, pojutrze, za rok (...) Samobójcy to ci, którzy już nawet przeczekać nie mogli. Większość jednak może , bo musi. Musi, bo chce żyć . Więc radzi sobie jak umie z najbliższymi pięcioma minutami jak umie, ale zawsze źle". ( S. Mrożek, Małe listy). Może przydługi ten cytat, ale moim zdaniem pasuje do dyskusji. Każdy z nas boi się życia i nikt też nie jest w pełni szczęśliwy. Przeżywamy dramaty, histerie, załamania.Zgadzam się , że decyzję o samobójstwie muszą poprzedzić jakieś dramatyczne przeżycia, ale jakiekolwiek by one nie były, to moim zdaniem jest to akt tchórzostwa. Odwagą jest przeżyć pięć minut, a potem następne, i następne, i następne...........

Do yv- choć nie podzielam większości twoich poglądów, to chylę czoła przed twoim wyznaniem. Gratuluję Ci odwagi !

orange
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

Negri napisał/a:
...Zgadzam się , że decyzję o samobójstwie muszą poprzedzić jakieś dramatyczne przeżycia, ale jakiekolwiek by one nie były, to moim zdaniem jest to akt tchórzostwa. Odwagą jest przeżyć pięć minut, a potem następne, i następne, i następne...........

To zależy od punktu widzenia:

Tchórzostwem jest to, że samobójca nie chce radzic sobie z problemami i decyduje się na odebranie sobie życia. w 100% jest to tchórzostwo, ale spójrz na to z punktu widzenia samego samobójcy.
Samo obmyślenie planu swojej śmierci jest przerażające. Teraz bierzesz sznur czy pistolet...serce bije Ci ze wszystkich sił..zawiązujesz go, zakładasz na szyję i masz ostatnią szansę aby żyć...decydujesz się na śmierć..stajesz na krawędzi krzesła i skaczesz...czy do tego nie potrzeba ogromnej odwagi???
wiem, że tak myśleć raczej nie wypada...
Tak jak pisałem w jednym wczesniejszym poście ta sytuacja to paradoks, przynajmniej ja mam takie zdanie.

Paluch
Obrazek użytkownika Paluch
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

Samobójstwo - akt odwagi czy tchórzostwa ? Myślę, że ani jedno ani drugie. Jest to skutek ciągu przyczynowo-skutkowego. Mam problemy. Świat mnie nie lubi. Nie lubię świata. Odcinam się. Brak komunikacji rodzi konfllikty i nieporozumienia. Mam coraz większe kłopoty itd. W końcu odcinam się na zwasze ...
Nie jestem fachowcem. Ale już przegląd literatury popularno-naukowej uświadamia, że zachowania i postawy człowieka nie są w pełni świadomie kontrolowane. Zależą od genów, fizjologii, otoczenia, a chyba najbardziej od czystego przypadku. Z literatury " nienaukowej" proponuję M.Hłasko.

Człowiek maksymalnie zdołowany i zdesperowany inaczej postrzega otoczenie i swoje czyny. Jeśli mamy zły dzień jesteśmy drażliwi, gorzej pracujemy, inaczej się zachowujemy A jeśli takie dni będą codziennie ...
Przypuszczam, że to co wydaje się postronnym dramatycznym aktem, inaczej odbierane jest przez samobójcę - który zachowuje się dla siebie racjonalnie i w pewnym stopniu automatycznie. Dlatego ani gloryfikacja, ani berefleksyjne potępianie nie jest chyba na miejscu, ten ktoś działa w innym układzie odniesienia niż my ... Dlatego też ważna jest pomoc i uwaga ze strony otoczenie, bo nie każdy z zagrożonch zauważy niebezpieczeństwo i sam zgłosi się po pomoc do specjalistów.

yv napisał/a:
Jestem niedoszłym samobojcą, nie chcialam tutaj poruszać tej kwestii, z roznych powodow, minęło wiele lat, bylam bardzo młoda i bardzo głupia, wiem jak to jest.

Szacuneczek za szczerość.

ps. Jeśli rzadko tutaj zaglądasz i nie chce ci się czytać wszystkich odpowiedzi, napisz to już w pierwszym swoim poście.

Wespazjan2
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

Lubiłam Hłaskę...

Nie lubię wracac do tamtego czasu i wahałam się z "ujawnieniem" bo przecież trochę osob mnie zna, ale zeby zakończyć temat napisałam.
Teraz myślę inaczej i wydaje mi się, że gdyby ludzie nie wstydzili się poszukać fachowej pomocy u specjalisty wielu z nich nie skończyloby ze sobą. Dlatego zamiast emocjami warto kierowac się rozsądkiem.
W dalszym ciągu uważam, że aby ze sobą skończyć trzeba wykazac się ogromną odwagą, no chyba, że jest się szaleńcem.

Edytowane. Administracja.

M
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

psycholog nic tu nie pomoze, psychiatra, najlepiej prywatny, ktory przepisze odpowiednie leki i "wlaczy" spowrotem takiej osobie myslenie. wg mnie. trzeba miec juz niezle pomieszane we lbie, zeby targnac sie na zycie... ale nie tylko ja tak uwazam, kazdy niedoszly samobojca laduje w szpitalu psychiatrycznym na kilka tygodni, wiec cos w tym musi byc.
bo rozne tragedie sie zdazaja, ale zeby odebrac sobie zycie?

Wespazjan2
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

a dziękuję, ale "nie mam we łbie pomieszanego", w psychiatryku nie wylądowałam ale otrzymalam pomoc ktora pozwolila mi pewne rzeczy zrozumiec.
Dzisiaj już nie myślę w ten sposób i rozwiązuję swoje problemy sama.

Edytowane. Administracja.

BESTI@666
Obrazek użytkownika BESTI@666
Samobójstwo, akt odwagi czy tchórzostwa?

Hmmmmmm:-?
Samobójstwo- różne oceny, roznych ludzi. Należałoby może zacząć od początku..... Rodzi się maly człowiek, nie zna w sumie matki, bo na codzień zostaje z babcią, nianią, mając 3 lata idzie do przedszkola, po południu pilnuje go starszy brat, siostra, bawi się samotnie, bo rodzice maja tez obowiązki domowe, póxniej wkracza w skzolne mury, gdzie następuję konfrontacja obserwacji, poglądów,wymiany"doświadczeń", i nadal jest pozostawiony sam sobie. Rodzice się cieszą gdy latorośl nie zawraca im głowy problemami, lekcjami. I teraz moje pytanie- jak możemy osądzać sam czyn?, to nie egoizm, to strach, lęk, problemy z którymi nie daje sobie rady, tchorzostwo? może w jakiejś części tak, ale nie do końca. Psycholog raczej przydalby sie rodzicom by uświadomic elementarna potrzebę przynależności, zainteresxowania dzieckiem, bezpieczeństwa i roli mentorow jaką odgrywaja we wczesnych latach. Nie potępiajmy nikogo, tyklo rozejrzyjmy sie wokół, bo może obok nas jest Ktoś, komu pomoże rozmowa z nami, ciepłe słowo, gest czy usmiech. Mlodzi ludzie będący na tym forum niech zapamiętają, że to Oni będąc rodzicami, kształtują swoje dzieci, ucząc, wychowując, tylko niech pamiętają, że ani komputer, ani TV czy koledzy nie zastapią ciepła domowego i bezpieczeństwa jakie zapewnia im rodzic.
Pozdrawiam

Człowiek "wykształcony"jest to człowiek zewsząd od istoty rzeczy oddzielony mgłą i chmurami cudzych pojęć, tak nieraz gęstymi, że ani jeden promień się nie przedrze.